Kasia Klich jak widać nie może podarować szefowi Radia Zet za to, że tak obcesowo potraktował jej karierę muzyczną:

Pani Katarzyna ma w swoim repertuarze tylko jedną piosenkę „Lepszy model\”, która przez chwilę była przebojem. To był właściwie żart. Zabawny tekst prościutka melodia. Od tego czasu nie udało jej się zaistnieć żadną inną piosenką – powiedział.

Opowiedział też, jak to Klich zawracała mu głowę telefonem i niegrzecznym SMS-em, próbując z nim umówić się bezpośrednio, omijając całą procedurę z sekretarkami.

Klich w rozmowie z Galą zarzuca Kozyrze kłamstwo, mówiąc:

– Pan Kozyra kłamie jak z nut – chociaż mówienie w jego przypadku o znajomości nut nie jest chyba właściwe. (…) Przed wydaniem płyty Porcelana szukałam patronów medialnych. Oferta współpracy została wysłana m.in. do radia ZET, do dyrektora muzycznego pana Rafała Feyera i do pana Roberta Kozyry. Minęło kilka tygodni, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi (…). Zadzwoniłam więc do niego na komórkę. Dzień dobry, Kasia Klich z tej strony, czy mam przyjemność rozmawiać z prezesem Robertem Kozyrą? Najpierw po drugiej stronie słuchawki zaległa cisza, a później nastąpiła taka reakcja, której nigdy bym się nie spodziewała. (…) Pan Kozyra zbeształ mnie, że dzwonię pod numer, którego mi nie dawał, a kiedy na pytanie: Czego pani chce?, odpowiedziałam, że chciałabym umówić się na spotkanie, oświadczył, że takie sprawy mam załatwiać przez sekretariat radia, i rzucił słuchawką.

– Pierwsza reakcja była taka, że wyślę temu panu SMS-a, że postąpił jak zwykły cham i prostak, że tak się nie robi, że nie traktuje się ludzi jak śmieci. Ale potem pomyślałam, że bardziej mu pójdzie w pięty, jeśli będę do bólu grzeczna. Więc wysłałam SMS-a mniej więcej takiej treści: Bardzo dziękuję za miłą rozmowę. Pozdrawiam, Katarzyna Klich. Po minucie dzwoni telefon, patrzę, Kozyra. Pomyślałam… zreflektował się… (…) Odbieram i słyszę krzyk:

– Pani jest bezczelna!
– Skoro pan tak uważa, to nie będę z panem polemizować.
– Nie życzę sobie więcej od pani telefonów! – miał wykrzyczeć Kozyra.
– Proszę mi wierzyć, już nigdy nie będę pana niepokoić, bo ja sobie tę rozmowę zapamiętam do końca moich dni – odparła Klich.
– Życzę powodzenia.

– …i się rozłączył. (…) Na dowód tego, jak bardzo pan prezes mija się z prawdą, mam zamiar wystąpić do operatora sieci o udostępnienie treści wysłanego przeze mnie tego wielce obraźliwego SMS-a – grozi Klich.

Tutaj znajdziecie cały wywiad.