Nie ma to jak samokrytyka… To, co zauważyło wielu widzów oglądających opolski koncert „Serialowy przebój lata\”, zauważył również dyrektor artystyczny całego festiwalu, Jarosław Kęcik. W wywiadzie dla Nowej Trybuny Opolskiej powiedział on wprost, że koncert był… chałturą i gniotem.

Postaram się przeżyć fakt, że podpisałem się pod wyjątkowym gniotem – mówi dyrektor, po czym dodaje: – o była chałtura w najgorszym możliwym stylu. Według mnie oczywiście. Ale okazuje się, że koncert ten miał świetną oglądalność, a z punktu widzenia telewizji to ta oglądalność jest recenzją, i to bardzo dobrą. Bo liczy się tylko oglądalność w tak zwanej grupie komercyjnej, czyli w wieku 16-49 lat. Zatem buntując się przeciw temu koncertowi i separując się od niego – wedle telewizyjnych kryteriów – wyszedłem na durnia.

Mimo tragicznego poziomu i złego przygotowania artystów (nie przychodzili na próby, nie nauczyli się tekstów, wyszli na totalnych amatorów) dyrektor show widzi pewne pozytywy:

Jedyny plus to taki, że telewizja zarobiła trochę kasy, którą może wyda na ciekawe rzeczy. Mnie żal artystów, których nie było w Opolu….

Relację z sennych przygotowań do koncertu zamieściliśmy tutaj, zaś fotki z imprezy możecie obejrzeć TUTAJ.

\"\"

\"\"