Do koszmarnego i oburzającego wydarzenia doszło 1 listopada w starachowickim szpitalu. Na izbę przyjęć zgłosiła się kobieta w 8. miesiącu ciąży. Pacjentka zgłosiła, że przestała czuć ruchy dziecka.

Zobacz: Justyna Kowalczyk: Tak, BYŁAM W CIĄŻY, poroniłam rok temu

Przyjęta na oddział nie doczekała się odpowiedniej opieki. Mimo alarmu, który wszczął jej mąż, kobieta urodziła na szpitalnej podłodze martwe dziecko.

W poniedziałek dyrektor szpitala zwołał konferencję prasową.

– Chciałbym przeprosić pacjentkę, jej męża i rodzinę, że oprócz tej tragedii, którą przeżyli, personel szpitala nie był w stanie w sposób kompetentny udzielić fachowej pomocy – powiedział Grzegorz Fitas, szef szpitala.

Dyrektor zapowiedział, że pracę straci zarówno ordynator oddziału, jak i pielęgniarka oddziałowa, dwoje lekarzy dyżurnych oraz cztery pielęgniarki, które pracowały wtedy na zmianie.

– Nie znalazłem żadnej możliwości wytłumaczenia, dlaczego tak się stało i dlaczego przy kobiecie nie było lekarza i nie było położnej – powiedział dyrektor.

Czytaj też: Trzyma na rękach swoje martwe dziecko i ostrzega kierowców! [ZDJĘCIA]

Dodał, że w tym czasie na oddziale nie było żadnego innego porodu, nic nie wskazuje więc na to, że personel był czymś bardzo zajęty.

– Chciałbym przeprosić pacjentkę, jej męża i rodzinę, że oprócz tej tragedii, którą przeżyli, personel szpitala nie był w stanie w sposób kompetentny udzielić fachowej pomocy – powiedział dyrektor szpitala.