Widocznie i Leonardo DiCaprio nie oparł się powszechnej w Hollywood modzie na „bycie dobrym”. Z tym, że wg Kozaczka zrobił to bardziej dyskretnie, bez afiszowania się nagłym „ojcostwem”. Bo gwiazdy często adoptują dzieci, którymi później zajmują się wynajęte nianie.

DiCaprio uznał, że równie dobrze może pomóc jakiemuś dziecku w inny sposób. Wybrał pewną afrykañską dziewczynkę, której ma zamiar wysyłać co miesiąc pewną kwotę pieniędzy i prowadzić z nią rozmowy przez telefon.

Takie „adopcje” możliwe są również w Polsce: dzieci otrzymują od przybranych „rodziców\” pieniędze w co miesięcznych odstępach, w zamian można się z nimi kontaktować, otrzymywać od nich zdjęcia i listy, zapraszać na wakacje, itp. Dobre wyjście dla tych, którzy nie mogą zapewnić dziecku prawdziwie rodzicielskiej opieki, a chcieliby jakoś pomóc.

Mamy nadzieję, że taka moda rozpowszechni się w Hollywood i zostanie tam na dobre.

A sam Leo po raz kolejny udowodnił, że jest nie tylko świetnym aktorem ale i mądrym człowiekiem.