Lindsay Lohan tuż po wyjściu z więzienia ma pełne ręce roboty. A właściwie mają redakcje magazynów, bo LiLo regularnie pozuje do jakiejś nowej sesji zdjęciowej.

Tym razem mamy okazję oglądać ją w stylu Old Hollywood w Vanity Fair.

Niestety, wywiad nie jest już tak bardzo glamour, jak cała sesja.

Lindsay zapewnia, że nie jest alkoholiczką i że nigdy nie nadużywała lekarstw. I pewnie niebawem będzie chciała nam wmówić, że trawa jest niebieska…

– Nigdy nie nadużywałam lekarstw. Nigdy w życiu. I nie chcę. Nie taka jestem. Przyznałam się do pewnych rzeczy, bo byłam młoda i ciekawa i myślałam, że to jest w porządku, jeśli inni też to robią i podstawiają mi pod nos. I widzę, jak to się skończyło – mówi.

– Gdybym była taką alkoholiczką, za którą każdy mnie uważa, to zakładanie mi bransoletki [monitorującej zawartość alkoholu w organizmie] zaprowadziłoby mnie na detoks czy na oddział specjalny, bo musiałabym zrezygnować ze wszystkich rzeczy, które ludzie i mój ojciec uważają, że biorę. Tak więc to o czymś świadczy, bo nic mi nie było.