Madonna nie byłaby sobą, gdyby nie wywołała jakiegoś zamieszania. Udało jej się bez większego wysiłku.

Podczas ceremonii Rock & Roll Hall of Fame nazwała widownię „s*urwysynami\”, opowiadając przy tym, jak to poznała swoją rzeczniczkę Liz Rosenberg, która chyba \”paliła wtedy jointa\”.

Następnie ponabijała się z Michaela Jacksona, naśladując jego piskliwy głos. Wszystko to dziwnie beznamiętnie, czytając z kartki, nawet wstawki, które miały być zabawne.

– Dopadnę cię, pier*olcu – powiedziała też do Justina Timbelake’a, na końcu częstując publiczność wspomnianym wcześniej określeniem.

\"madonna\"