Maja Sablewska: Nie miałam powodzenia u facetów
"Czasami, kiedy patrzę na swoje zdjęcia sprzed lat, myślę: „Boże, jaka tragedia”.
Maja Sablewska wyznaje w wywiadzie dla Gali, że celebruje swoje życie na 100 procent. Była menedżerka Dody, Edyty Górniak i Mariny Łuczenko dziś pracuje na własne nazwisko. Wydała książkę, szykuje się do prowadzenia programu w TVN Style. Udziela wywiadów, promuje swoją kolekcję ubrań przygotowaną we współpracy z sieciówką.
Oprócz tego Sablewska jest dziś spełniona jako kobieta – od dłuższego czasu spotyka się z muzykiem, Wojtkiem Mazolewskim.
Jednak nie zawsze w jej życiu było tak pięknie, o czym celebrytka wspomina w rozmowie z Galą:
Byłam wstydliwa, nieśmiała. Nie miałam powodzenia u facetów. Wiele nie najfajniejszych sytuacji mnie spotkało, które – być może – spowodowały, że byłam pełna kompleksów. Przez wiele lat cierpiałam w związku z moimi oczami – kiedy po wypadku musiałam nosić okulary -17, wyglądałam, jakbym założyła na nos denka butelek – mówi Sablewska.
Do wypadku Mai doszło, gdy miała 6 lat. W Gali opisuje to dokładnie:
Zaczęło się niewinnie – od jazdy na rowerze. Nauczył mnie jej tata. Byłam tak dumna, że bardzo chciałam się tym z kimś podzielić. Przewiozłam moją koleżankę. Kiedy zobaczyła to jej mama, zdenerwowała się i bardzo na mnie nakrzyczała. Wróciłam do domu i postanowiłam, że pogram w gumę. Bez koleżanki? Zahaczyłam gumę o klamkę, a ta strzeliła w moje prawe oko. Straciłam wzrok. Szok, przerażenie, płacz mamy! Przeszłam kilka operacji. Szpitale, w których leżałam na sali z dorosłymi kobietami i słuchałam historii, jak to nie będę mogła naturalnie rodzić przez mój problem z okiem… Wreszcie przeszczep soczewki – chyba kiedy miałam 15 lat. Po nim mogłam pozbyć się wielkich okularów z grubymi szkłami i przestałam być szykanowana przez kolegów w szkole, którzy żartowali albo z moich oczu w „spodkach”, albo z moich za długich nóg. Dopiero w Warszawie moja dupa stwardniała – mówi celebrytka.
Maja, która jakiś czas temu odkryła „London look” i zakochała się w nim „na zabój”, swój dawny wizerunek wspomina tak:
Czasami, kiedy patrzę na swoje zdjęcia sprzed lat, myślę: „Boże, jaka tragedia”. Chyba ubierałam się wtedy dla kogoś innego. Bo na pewno nie dla siebie.
Dziś trudno ją pomylić z inną celebrytką. I choć niektórzy mówią, że styl Sablewskiej pasuje bardziej do kloszarda. ona trzyma się swojego „London look”. I jest szczęśliwa.
To chyba najważniejsze.
Cały wywiad z Sablewską znajdziecie na stronie Gali.
…i stare fotki, gdy celebrytka pracowała z Dodą