To już nie pierwszy raz, kiedy mama Piotra Rubika, Żanetta Wrońska, komentuje medialny szum wokół swego syna. Tym razem zaznaczyła, dlaczego to robi.

– Kiedy raz zgodziłam się na rozmowę o moim synu, zaraz posypał się na niego grad złośliwości. Że jest maminsynkiem, który nie potrafi sam się bronić – powiedziała wczorajszemu Magazynowi rodzinnemu, dodatkowi do gazety Polska. Dziennik Łódzki. – A przecież matka ma prawo stanąć w obronie dziecka, nawet dorosłego. Wychowałam go i wiem, jak ciężko pracował na swój sukces.

Mama muzyka wylicza zarzuty, które stawiają mu antyfani. Na każdy odpowiada.

– Nazywanie go amatorem jest nieprawdziwe i krzywdzące. Amator? Tylko polska zawiść może wymyślić podobną bzdurę.

I opowiada o muzycznej przeszłości syna. Jakie szkoły ukończył, z kim koncertował, dla kogo pisał muzykę (m.in. Dotyk Edyty Górniak).

– Na swoje osiągnięcie pracował przez lata (…). Mógł pójść na łatwiznę, pisać banalną muzykę za duże pieniądze. Nigdy tego nie robił. Kiedy czytam te wszystkie nieprawdziwe opinie na jego temat, to zastanawiam się, czy są jakieś granice medialnej przyzwoitości?

Oczywiście pani Wrońska mówi jeszcze wiele dobrego na temat syna. Nas zaciekawił fragment m.in. o… fryzurze.

– Odsysanie tłuszczu z policzków, to jakaś bzdura. Piotr tylko dba o sylwetkę i regularnie odwiedza siłownię. Fryzura? Piotr jest artystą. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś wymawiał dyrygentowi Jerzemu Maksymiukowi, że ma na głowie zbyt dużo rozwianych włosów.

W tych słowach jest zapewne trochę prawdy, ale wiadomo też, że mamy idealizują wizerunek swoich dzieci. Jak jest naprawdę? Tego nie wiemy, ale każdy ma na pewno swoje zdanie.