Marina Łuczenko miała chyba bad hair day, jak mówią Amerykanie. Jak inaczej wytłumaczyć fakt noszenia futrzanej czapy, gdy jeszcze nie zaczęła się jesień?

Cóż, w jej wypadku wchodzi w grę jeszcze chęć zwrócenia na siebie uwagi. Na dole lato, na górze zima. Tak jest – w główkę musi naprawdę przygrzewać.

Jeśli Marina zrobi w najbliższym czasie jakieś głupstwo, zawsze będzie przynajmniej miała wymówkę.

Jak się Wam podoba jej połączenie kozaków z otworem na palce, letniej sukienki, kurtki pilotki, różańca w roli naszyjnika i futrzanej czapy?