Od momentu pojawienia się na warszawskich salonach Marta Grycan przeszła zauważalną na pierwszy rzut oka metamorfozę.
Nie tylko zmieniła fryzurę, makijaż i styl ubierania się. Grycanka schudła, a jej ciało nabrało powabu. Nadużyciem byłoby dziś powiedzieć, że Marta Grycan jest gruba.
Celebrytka nie zdradza sekretów odchudzania. Ba! Grycanka podgrzewa atmosferę pisząc w swojej nowej książce, Moja Dolce Vita, że aby schudnąć… nie stosuje żadnych diet.
Długo przyglądałam się wielu kobietom i po jakimś czasie zauważyłam, że tylko te, które akceptują siebie i normalnie się odżywiają, mają piękną cerę, lśniące włosy i błysk w oczach.
Zauważyłam również, że te, które są na wiecznych dietach i zmieniają je pod wpływem różnych artykułów w gazetach, mody czy sugestii koleżanek, mają słabe włosy, ziemistą cerę, a ich skóra starzeje się dużo szybciej. Sekret tych pierwszych polega na mądrych wyborach – czasem świadomych, a czasem po prostu intuicyjnych – i umiejętnym wykorzystywaniu tego, co daje nam natura – pisze Grycanka.
Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze, kiedy ktoś próbuje mi coś narzucić, buntuję się i wewnętrznie zamykam na wszelkiego rodzaju reżimy i ograniczenia, a z tym nieodłącznie kojarzy się już samo słowo „dieta”. Mój organizm, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, reaguje tak samo i przestawia się na magazynowanie, a w efekcie zamiast chudnąć, tyję… – skarży się celebrytka na złe efekty diet.
Po czym przedstawia swoją wizję odżywania się:
Dlatego wszelkim dietom mówię NIE! Życie ma sprawiać nam przyjemność, a jedną z nich jest dobre jedzenie, trzeba je tylko umiejętnie dopasować do potrzeb własnego organizmu.
Jakie to proste;)
Najnowsze zdjęcia celebrytki
Nowa książka Marty Grycan