Niemal każda kobieta marzy o ślubie jak z bajki, białej sukni i długim welonie. Niestety, czasem nie można go mieć, bo odpowiedniego partnera brak.

Nie mogła schudnąć, więc wycięła ŻEBRA. Jest szczuplejsza, ale…

Innego zdania jest 40-letnia trenerka fitness, Laura Mesi, która mimo że nie znalazła tego jedynego, zorganizowała huczne wesele i poślubiła… samą siebie.

Przysięgła miłość sama sobie, bo twierdzi, że najważniejsze to pokochać siebie. Zorganizowała przyjęcie dla rodziny i najbliższych. Była suknia, był tort i zabawa do białego rana. A po wszystkim oczywiście podróż poślubna!

To nie ciąża ani dodatkowe kilogramy! Co się stało z brzuchem tej trenerki?

Decyzję o takim ślubie podjęła, gdy rozstała się z partnerem po 12 latach. Obiecała, że jak do ukończenia 40-tego roku życia nie znajdzie miłości, złoży przysięgę sama sobie.

To nie pierwsza tego typu historia. Od 2014 roku biura podróży w Japonii oferują kobietom organizację zaślubin samych siebie, a w Stanach Zjednoczonych takie przypadki zdarzały się nawet w latach 90.

Niestety taki ślub nie ma żadnej mocy prawnej.

Co o tym myślicie?