Taylor Swift jakimś cudem chce przekonać świat, że sama nauczyła się grać na gitarze. To idealnie pasowałoby do wizerunku genialnej dziewczyny, która sama pisze sobie teksty i muzykę.

Tymczasem jej były nauczyciel gry na gitarze, rzecz jasna zepchnięty w cień, opowiedział mediom, jak spędzał 6 godzin tygodniowo z Taylor, głównie ze względu na naciski jej matki.

To właśnie pani Andrea Swift miała w głowie wizję córki-gwiazdy i sprawnie dyrygował jej obiecującą karierę.

Nauczyciel był zmuszany do prowadzenia lekcji mimo braku czasu i faktu, że posiadał własny biznes, któremu chciał się poświęcić. Straszyła, że Taylor „postrada zmysły”, jeśli nauczyciel nie będzie z nią ćwiczył.

O tym, jak bardzo Anderi zależało na kreowaniu wizerunku córki świadczyć może pewna sytuacja z przeszłości: dorastająca Taylor chciała zjeść to, co brat, czyli fast food. Matka (kobieta o naprawdę sporej wadze) odmówiła jej mówiąc, że „nikt nie chce oglądać grubej gwiazdy” i podsunęła sałatkę. Brat dostał zaś tłuste, tuczące jedzenie.

Nauczyciel jest przekonany o jednym: matka piosenkarki jest taka, jak wszystkie szalone rodzicielki, które można oglądać w programach dokumentalnych na temat dziecięcych miss – i na pewno jest z dumna z tego, co udało jej się osiągnąć.

Matka Taylor Swift odmawiała jej fast-foodów
Na zdjęciu Taylor z matką i bratem