Mieszko z Grupy Operacyjnej czuje się chyba wyjątkowo mocno, komentując Dodę – zwłaszcza po wygranym procesie o nazwanie ją „blacharą\”.

Dlatego bez oporów włącza się w jej konflikt z Piotrem Tymochowiczem, nazywając ją \”kataklizmem\”.

(…) gdy sięgnąłem po „SuperExpress” i zobaczyłem, jak Doda deklaruje na okładce, że nagłośniła sprawę dziecka Piotra Tymochowicza, bo samemu dziecku właśnie chciała pomóc – naprawdę szeroko się uśmiechnąłem. To przecież kliniczny przykład hipokryzji na granicy schizofrenii – pisze na swoim blogu.

Opowiadanie przez nią w mediach, że jej przeciwnik nie jest ojcem dziecka, które wychowuje, może i krzywdzi Tymochowicza. Niepomiernie bardziej krzywdzi samo dziecko – wyjaśnia. – Doda wcale nie działa, jak twierdzi, w interesie dzieciaka. Działa w swoim interesie. A w tym dodzim interesie jest, żeby wgnieść w ziemię Tymochowicza. Faceta, który powiedział na głos, że piosenkarka cynicznie tuli się do Lecha Prezydenta Kaczyńskiego, przed obiektywami fotoreporterów. Raptem dwa lata temu cmokała się z Donaldinho Tuskiem. Zmieniła poglądy, czy po prostu wali ją, z kim się cmoka, tak długo jak jest to ktoś ważny?

Wspominałem już, że dziecko, o które idzie to małe dziecko? Bardzo małe… (… )Ta mała dziewczynka wkrótce trochę podrośnie. Odkryje wtedy ze wstydem i zażenowaniem, że dzięki „pomocy” cioci-Dodzi cała Polska debatowała kiedyś nad pytaniem: kto jest tatusiem? Tymochowicz czy koleś z radia Eska? I wtedy poczuje się bardzo źle. Jak ktoś kto od zawsze stanowił problem. Jak ktoś kto nie wie, kim jest.

Będzie próbowała na każdym kroku udowodnić sobie, że coś znaczy. Będzie źle przyjmować jakąkolwiek krytykę. Będzie niedowartościowana, przewrażliwiona i wściekła. Czyli w gruncie rzeczy będzie taka jak Doda.

I może o to chodzi piosenkarce?

Czy ktoś jeszcze broni zachowania Dody?