Miley Cyrus twierdzi, że ma już za sobą okres notorycznego robienia sobie zdjęć przed lustrem i wrzucania ich w hurtowej ilości na strony internetowe.

– Zmęczyło mnie już opowiadanie innym, co akurat robię – tłumaczy. – Nie cierpię, kiedy gwiazdy narzekają: „Nie mam żadnego życia prywatnego\”. Cóż, to dlatego, że o wszystkim piszecie!

Gwiazda skrytykowała Twitter, Facebook i dzielenie się swoją prywatnością.

– Byłam taką osobą, która narzeka, że nie ma prawdziwego, normalnego życia, że każdy wie o wszystkim, co robię. A potem zorientowałam się, że to moja wina, bo sama się tym dzieliłam – mówi. – Na Twitterze opowiadałam, że idę do restauracji, a potem dziwiłam się, że na zewnątrz czekają tysiące fanów. No, \”hello!\”, ja im o tym właśnie powiedziałam! Myślę, że to już nie ma sensu.

Czyżby nastoletnia Miley wreszcie dojrzewała? Czas najwyższy.

– Mniej rozmawiam przez telefon, za to więcej udzielam się towarzysko. Mam teraz więcej prawdziwych przyjaciół niż tych internetowych. [To drugie] nie jest ani fajne, ani bezpieczne, ani zabawne, a już na pewno nie prawdziwe. Myślę, że wszystko jest lepsze, kiedy nie jesteś tak zależny od internetu – ciągnie dalej.

– Niektórzy moi znajomi są tak zajęci robieniem swoich zdjęć i wrzucaniem ich na Facebooka, że tak naprawdę nie cieszy ich to, co właśnie robią. Kiedyś będą mieli miliony zdjęć, ale tak naprawdę na żadnym z nich nie będą. Bo nie cieszą się tym, są zbyt zajęci klikaniem. Tak więc myślę, że powinno się cieszyć chwilą, która trwa, zamiast opowiadać o tym ludziom.
Dlatego mówię dzieciakom, że internet jest niebezpieczny, że marnuje twoje życie, że powinieneś być na zewnątrz i po prostu się bawić – kończy.

Brawo! Może Miley nauczona doświadczeniem zapoczątkuje modę na prywatność? Ma miliony osób to \”nawrócenia\”.