Minge o Richardson i Zamachowskim: Bierze mnie na wymioty
"Na cudzym nieszczęściu nikt własnego jeszcze nie zbudował".
Ewa Minge ma już dość medialnej szopki, jaką ze swego związku ze Zbigniewem Zamachowski zrobiła Monika Richardson. Prezenterka chętnie opowiada o swoim szczęściu, z radością pozuje do zdjęć z nowym ukochanym.
Tymczasem w mediach pojawiają się plotki o fatalnym stanie psychicznym byłej żony Zmachowskiego.
Minge postanowiła skomentować sprawę na Facebooku (podajemy za Faktem):
Mam dość! Patrzę na kolejne zdjęcia przeszczęśliwej, zakochanej Moniki R. i bierze mnie na wymioty. Bierze retrospektywnie bo nie ona pierwsza i pewnie niestety nie ostatnia czyni szopkę medialną ze swojego szczęścia zbudowanego na łzach i upokorzeniu innej kobiety – pisze projektantka.
Nie mam nic przeciwko rozwodom, rozstaniom a nawet porzuceniom,ale żeby natychmiast lecieć z tym do prasy,że odebrało się innej kobiecie faceta? – pyta Minge.
Jak czuje się porzucona kobieta, na którą z każdej okładki leje się szczęście i sielanka jej byłego partnera? Ba! Często z gazet dowiaduje się jak, co i kiedy tej drugiej podarował jak był np.jeszcze jej miłym mężulkiem! Dlaczego była zła i czego nie umiała! Dramat… mnie uczono,że pewne sprawy trzyma się za zamkniętymi drzwiami…ale po co skoro można uczynić z tego szopkę medialną, pochwalić się całemu światu i podnieść zainteresowanie własną osobą.Ludzie kochajcie się dla siebie, z klasą a nie na potrzeby telenoweli brazylijskiej bo nikt i tak wam nie uwierzy w ten scenariusz lukrowany jeżeli w tle płacze inny człowiek…warto przeczekać z okładkami żeby go po ludzku nie dobijać. Stare powiedzenie „na cudzym nieszczęściu nikt własnego jeszcze nie zbudował” – kończy projektantka.
Ciekawe co na to Monika Richardson?