/ 14.12.2007 /
Po tragicznym wypadku, od momentu którego jest sparaliżowana, Monika Kuszyńska walczy z własnym ciałem.
Cały czas wspiera ją w tym narzeczony Darek, który długi czas bezskutecznie namawiał ją na ślub.
Monika czekała, bo marzyła, aby do kościoła wejść o własnych siłach.
Lekarze wciąż jednak nie są w stanie powiedzieć, kiedy wokalistka będzie mogła chodzić, więc – jak donosi Na żywo – stwierdziła, że nie ma na co czekać.
Sakramentalne „tak\” powie w te Święta, w Łodzi, skąd pochodzi ona i jej przyszły mąż.
Uroczystość ma być ponoć skromna, a zaproszeni zostaną tylko najbliżsi.
Wszyscy czekają na jej wielki dzień. I ten, gdy znów będzie chodzić – czytamy.