Wokół romansu prezenterki i aktora wrze już od dawna. Na ten temat pojawiło się mnóstwo spekulacji i niedomówień. Monika Richardson po raz pierwszy postanowiła sama o tym opowiedzieć w magazynie Gala.

– 20 lat temu we Wrocławiu poszliśmy na spacer do parku Szczytnickiego. Byłam wtedy smarkulą, ale pamiętam to do dzisiaj. Przez lata mijaliśmy się z uśmiechem na różnych imprezach: „Cześć, witaj, co u ciebie?” – opowiada prezenterka o początkach ich znajomości.

Według jej relacji, uczucie przyszło znacznie później. Jak się później okazało, było jednak na tyle gwałtowne, że Zbigniew Zamachowski zdecydował się zostawić żonę dla Moniki Richardson.

– Ponad rok temu pojechaliśmy do Belize na potrzeby programu TVN i WWF „SOS dla świata”. Zobaczyłam go na lotnisku – nic nie drgnęło, serce mi nie zabiło. Byłam wtedy na etapie namawiania go na udział w „Tańcu z gwiazdami”, bo producentka jest moją przyjaciółką i obiecałam, że się postaram. Wyspa gdzieś na Atlantyku, kilka domków na krzyż, praca kończyła się po 17, zero zasięgu, żadnego internetu, idealna sytuacja do nawiązania romansu, ale przez myśl nam to nie przeszło. W drodze powrotnej okazało się, że na nasze miejsca zrobiono podwójną rezerwację, więc stewardesa posadziła nas w pierwszej klasie na rozkładanych fotelach, ramię w ramię. Wiedząc, że za chwilę się pożegnamy i nie wiadomo, kiedy znów się spotkamy, przegadaliśmy całą podróż. I tak nam się dobrze gadało, że umówiliśmy się na kawę. Odnaleźliśmy się – wyznała dziennikarka.

Więcej wyznań Moniki Richardson przeczytasz tutaj

Monika Richardson o romansie ze Zbyszkiem Zamachowskim