Piszący te słowa jest właśnie świeżo po obejrzeniu kolejnego odcinka Big Dodera u Szymona Majewskiego, w którym Adam Darski, czyli Nergal, stał się obiektem egzorcyzmów. Jednak w życiu Adaś jest zupełnie nieszkodliwym człowiekiem.

W wywiadzie dla CKM opowiada między innymi o tym, że nigdy nie łapał dziewczyn na swą – powiedzmy – muzę:

– Nie używałem gitary w niecnych celach, słowo harcerza. Powiedzmy tak – z przywilejów związanych z karierą muzyka zacząłem korzystać dużo później (śmiech). Jako gówniarz nie grałem laskom „Autobiografii”, żeby się do nich dobrać. Już wtedy trenowałem tylko ostry metal, a to jakoś nie kręciło żadnej z koleżanek – wspomina Darski.

O swoim związku z Rabczewską mówi zaś tak:

– Zawsze lubiłem kontrasty. Gram death metal czarny jak dupa szatana, ale po pracy spotykać się mogę z kimkolwiek. Ludziom wydaje się, że jeśli ktoś jest z innego świata niż oni, będzie niekompatybilny. Jednak czasami życie mile zaskakuje pod tym względem. Przecież w pewnych konfiguracjach czerń świetnie komponuje się z różem.

Okazuje się zresztą, że Nergal wozi ze sobą walizkę w kolorze różowej landrynki. Jak powiedział, kupił ją kiedyś w Tajlandii u jakiegoś transwestyty. Jest zadowolony, bo w przeciwieństwie do czarnej, ta nigdy nie ginie mu na lotniskach.

Chcecie wiedzieć więcej? Wywiad z Nergalem przeczytacie tutaj.

\"Nergal