Nicole Kidman dla Glamour
O małżeństwie z Tomem, rozwodzie, alkoholizmie Keitha i swojej małej Sunday Rose.
Pomimo braku czasu z powodu ciągłych podróży związanych z premierą filmu Australia, Nicole Kidman znalazła czas, żeby udzielić wywiadu magazynowi Glamour.
Gwiazda opowiedziała w nim o rozwodzie z Tomem Cruisem, małżeństwie z Keithem Urbanem, alkoholizmie męża i córeczce Sunday Rose.
Do kogo podobna jest Sunday?
– Do Keitha. Kiedy go nie ma z nami mogę patrzeć na Sunday i go widzę.
O narodzinach dziecka:
– Keith był moją podporą przez cały okres ciąży i porodu. Nasłuchałam się mnóstwo opowieści o ciąży po 40. Wydawało mi się, że napewno wszytko to spotka mnie. Na szczęście miałam bardzo łatwy poród, a to wszystko dzięki oczom Keitha, które dodawały mi siły.
O tym jak Connor i Isabella zaakceptowali Sunday:
– Oni po prostu ją uwielbiają. Już przyzwyczaili się do maleństwa w domu. Connor jednak ciągle marzy o tym, żeby mieć brata, ale raczej może teraz liczyć tylko na Katie.
O alkoholizmie Keitha:
– Uzależnienie to sprawa codzienna w naszym społeczeństwie. Ono działa na obie osoby w związku, ale praca nad jego pokonaniem była bardzo ciężką ścieżką do przejścia. Łatwo jest odczuwać wspólnie radość, ale nie ból. Dzięki naszym przeżyciom jeszcze bardziej jesteśmy ze sobą zżyci i to umocniło naszą miłość.
O małżeństwie z Tomem Cruise:
– Czułam, że stałam się gwiazdą tylko poprzez kojarzenie mnie z Tomem. Wydawało mi się, że moje wczesne filmy nie są zbyt dobre oraz że moim zadaniem jest robienie ładnego tła i trzymanie się z tyłu. Kiedy szliśmy na galę Oskara wmawiałam sobie, że jestem tylko tam po to, żeby go wspierać, bo tak naprawdę nie zasługuje, żeby tam być. To była moja praca – założyć ładną sukienkę, być widzianym, ale nic się nie odzywać.
O rozwodzie:
– Spędziłam sama 6 lat. Nie twierdze, że to dotyczy wszystkich, ale uważam, że lepiej być samemu, niż żyć w kiepskim związku. Praca była moją ucieczką. Byłam bardziej zafascynowana tym co dzieje się w moim fikcyjnym świecie niż w prawdziwym życiu. Nauczyłam się, jak dawać sobie samej radę. Musiałam odnaleźć swoją własną tożsamość i powody po co właściwie istnieje. Nie mógł tego zrobić za mnie ktoś inny.