Michał Wiśniewski nie przestaje mnie zadziwiać. Za pośrednictwem Super Expressu wystosował do swojej byłej żony Marty list otwarty. Apeluje w nim, aby zmieniła nazwisko.

Jak napisał moja żona ma na imię ANIA. ANIA WIŚNIEWSKA! Nie Ania Świątczak… ANNA KATARZYNA WIŚNIEWSKA! Ponieważ moja była żona posługuje się tym nazwiskiem – proszę, aby się go zrzekła.

Piosenkarz uznał, że skoro Mandaryna tak się wstydzi, że była jego żoną to powinna zrobić to od razu po rozwodzie. Michał przy okazji wylewa żale, że Marta nie pozwala mu się spotykać z dziećmi, ani nawet nie rozmawia z nim na ten temat Ta fantastyczna matka, która dba o kontakty dzieci z ojcem, nie zadzwoniła ani razu, aby doprowadzić do naszego kontaktu. Tak samo mają zachowywać się jej rodzice.

Sytuacja jest co najmniej dziwna. Takie postulaty to należało zgłaszać chyba zaraz po rozstaniu. Nie wiemy co nagle skłoniło Michała do takich oświadczeń. I tak dla większości społeczeństwa to Mandaryna będzie kojarzona jako najważniejsza z jego żon.