Grunt to pozory.

Nawet jeśli Olivia Wilde w duchu przeżywa swój rozwód, to absolutnie nie daje tego po sobie poznać.

Aktorka rozstaje się właśnie ze swoim mężem, Tao Ruspoli, po 10 latach wspólnego życia.

W magazynie Glamour przekonuje jednak, że „to żadna tragedia\”.

– Oznaką dobrego małżeństwa jest partnerstwo i bycie inspirowanym przez współmałżonka. Miałam tak z Tao. Koniec [związku] nie jest jednak tragedią. Tragedią jest tkwić w związku, który jest nieudany. Życie w nieszczęściu – to prawdziwa tragedia – mówi.

Aktorka dodaje, że chętnie znowu zacznie chodzić na randki.

Jak widać to zajmuje ją bardziej, niż rozpad małżeństwa. Z takim nastawieniem zapewne głośno będzie niebawem o jakimś romansiku…

&nbsp