– Człowiek uczy się na błędach (..). Moim błędem było opowiadanie o sobie – mówi Joanna Liszowska w rozmowie z magazynem Viva!.

Tyle tylko, że o sobie mówi znowu i – paradoksalnie – żałuje, że mówi.

To jej pierwszy po rozstaniu z narzeczonym Tadeuszem Głażewskim wywiad. Ponoć szczery do bólu, choć aktorka zapewnia, że brak prywatności bardzo jej ciąży.

– Człowiek uczy się na błędach, choć czasami bardzo powoli. Moim błędem było opowiadanie o sobie. Jestem spontaniczna. Nie umiem ukrywać emocji. Gdy jestem szczęśliwa, chcę się dzielić tym szczęściem z innymi. (…) Teraz wiem, że niektóre rzeczy muszę zachować dla siebie – twierdzi.

Wątpliwe, by Liszowska potrafiła wyciągnięte wnioski stosować w praktyce. I chociaż cierpi po rozstaniu, deklaruje, że jest gotowa na nowy związek, bo mężczyzn „nigdy nie ma dość\”.

Oto kilka innych \”perełek\” z wywiadu z kobietą, jakże wzbrania się przed opowiadaniem o sobie:

Nie należę do osób hołdujących zasadzie: nie ważne, co piszą, ważne, że piszą. Ale wywiadu udzieli i do podrasowanych Photoshopem zdjęć będzie pozować.

Gdybym czekała na tego rycerza, to mogłabym się nie doczekać. Poza tym mam świadomość, że idealny mężczyzna nie istnieje. (…) Jakkolwiek czekam na prawdziwego mężczyznę!

Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy.
I dzisiaj Joanna może sobie z Leszkiem Millerem podać ręce.

Zdjęcia z sesji na oficjalnej stronie Vivy!.