Mija kolejny tydzień od zaginięcia 34-letniego Piotra Kijanki. Mężczyzna nie wrócił do domu po tym, jak późnym wieczorem opuścił lokal, w którym wcześniej świętował z przyjaciółmi urodziny żony. Kobieta wyszła z restauracji wcześniej, by odebrać dziecko od opiekunki. Żona Piotra Kijanki nie wierzy, że mąż zniknął, bo chciał zmienić swoje życie i odejść. Wciąż ma nadzieję na jego znalezienie.

Policja i straż przeszukują dno Wisły, żona Piotra Kijanki wciąż ma nadzieję

Na nic nie zdały się przeszukania dna Wisły. Tymczasem policja otwarcie mówi, że sprawa zaginięcia Kijanki jest dziwna i tajemnicza:

– Miał dobrą pracę, dziecko, drugie w drodze, życie się rozwijało. Nie miał żadnych porachunków. Jest to dziwna sprawa, jedna wielka niewiadoma – mówi Sebastian Gleń, rzecznik krakowskiej policji.

Obecnie prowadzone jest dochodzenie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Czy to znaczy, że Piotr Kijanka mógł zginąć przez przypadek? Sprawcy grozi w takich wypadkach do 5 lat więzienia.

Policja nie zdradza na razie żadnych szczegółów śledztwa.

Policja o zaginięciu Piotra Kijanki: Jest to dziwna sprawa