Odpowiadająca na „najtrudniejsze pytania” Anna Przybylska udziela Gali „przerywającego milczenie” wywiadu. A tak naprawdę mówi o minionym czasie komentując dość dramatyczne dla niej wydarzenia.

– Ja nie będę ukrywała, że tych kilka ostatnich tygodni było strasznych. Ale już trochę ochłonęłam. W moim przypadku stawką jest moje życie. I ja uważam, że to bardzo wysoka cena. To, co się stało w moim prywatnym życiu, tego się przecież nie planuje… Ja nigdy nie byłam tak popularna, nigdy się tyle o mnie nie pisało – tłumaczy się. – Trafiłam na okładki pism publicystyczno-społecznych, mediów, które na co dzień zajmują się polityką. Producenci programów, redaktorzy, wszyscy dzwonili do mojej menedżerki po wypowiedź, po informacje, co się ze mną dzieje. Mimowolnie, bez mojej zgody i wiedzy stałam się chwytliwym headlinem. Dobrym biznesem. I do tego argumentacja, że ja przecież powinnam udzielić wywiadu, że mam obowiązek poinformować czytelników i widzów o swoim stanie zdrowia. Bo ludzie chcą wiedzieć. I ja muszę ludziom powiedzieć, czy jestem chora, czy nie jestem. A jeśli jestem, to mam wręcz obowiązek opowiadać o chorobie, ku pokrzepieniu…. Stawiano mi za przykład znane osoby, które publicznie walczyły z chorobą nowotworową. Padały konkretne nazwiska. Byłam w szoku. Tym bardziej, że to, co mnie spotkało, totalnie mnie zaskoczyło.

Przybylska narzeka, że paparazzi czekają, aż „będzie łysa” i przerwacająca się z wycieńczenia.

– Przecież o to im chodziło. Bo tabloid napisał, że mam guza. Więc obrzydliwa logika tych ludzi jest taka: no tak, jeśli guz, to rak, a jeśli tak, to chemioterapia, a skoro chemioterapia, to na pewno jest łysa. Ja jeśli nie jest, to zaraz będzie. I będzie news. Mój lekarz prowadzący, doktor Zadrożny, bardzo mądry człowiek, który pamiętał ogromne problemy, kiedy w szpitalu leżał Nergal, nauczony doświadczeniem, całą moją dokumentację objął klauzulą tajności. Więc skoro nie było informacji prawdziwych to trzeba było sobie je wymyślić. W mediach piszą, że mam raka, zastanawiają się, kiedy umrę, ile czasu mi zostało. Tylko jakim prawem ktoś mnie wciąga w taką sytuację? Ja się temu sprzeciwiam, ja nie chcę w tym uczestniczyć!

Za późno. Można np. odmawiać udzielania takich wywiadów, które tak naprawdę tylko „podkręcają” atmosferę, ale aktorka chyba jeszcze o tym nie wie.

Przybylska w Gali: Stawką jest moje życie

„Teraz nie powinnam podróżować, forsować się przebywać w dużych skupiskach ludzi. (…) To co mnie spotkało totalnie mnie zaskoczyło. Sama jeszcze muszę się z tym uporać i przede mną jeszcze długa droga zanim dojrzeję do tego, żeby o tym mówić. (…) Nie mogę na razie korzystać z propozycji filmowych i… nie wiem w tej chwili czy tego chcę.”

Przybylska w Gali: Stawką jest moje życie

A teraz przypomnijmy okładki z czasów, gdy Anna Przybylska „nie była popularna i nie pisało się o niej”: