Pamiętacie Roberta Burneikę? To Litwin, który wyjechał do USA, gdzie zamiast angielskiego musiał się najpierw nauczyć polskiego, bo pracował w warsztacie samochodowym prowadzonym przez Polaków.
Robert w ciągu kilku miesięcy stał się gwiazdą internetu. Jak sam mówi, dopiero zaczyna karierę kulturysty. W rozmowie z TVP Info Burneika zdradza kilka swoich sekretów:
Wstaję, parę godzin siedzę przy komputerze, bo zawsze mam dużo dużo spraw do załatwienia. Moja żona pracuje, więc gotuję sobie wszystko sam – przede wszystkim dużo mięsa. Jem co trzy godziny – 7 tys. kalorii w ciągu dnia. I codziennie jadę na trening, bo najważniejsze to zdrowo żyć i ćwiczyć – mówi kulturysta.
Robert zaprzecza, jakoby pompował swoje mięśnie:
Moje mięśnie nieprawdziwe? To absurd! Ćwiczę 18 lat i dlatego tak wyglądam, a synthol [specjalny olej wstrzykiwany bezpośrednio do mięśni po to, by zwiększyć ich objętość – przyp.red.] to jest najgorsza głupota, nigdy nie używałem tego świństwa.
Burneika nie ma jakichś szczególnych marzeń:
Z moja żoną Kasią jesteśmy już 9 lat po ślubie, bardzo dobrze nam się układa, nie kłócimy się. I chciałbym dalej tak żyć, czyli normalnie…
Cały wywiad z Burneiką przeczytacie tutaj.