… może być aż tak droga. Lider Luxtorpedy wstąpił wczoraj do sklepu (z fotki umieszczonej na FB wynika, że był to EMPIK), ponieważ chciał wręczyć przyjacielowi, którego spotkał na zakupach, najnowszą płytę zespołu.

Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że album kosztuje prawie 55 złotych.

Litza zrobił fotkę i wrzucił komentarz na FB:

Dzisiaj musiałem kupić jeden egzemplarz własnej płyty bo spotkałem na świątecznych zakupach w Malta Markecie starego przyjaciela i chciałem mu dać Buraki. Więc odważyłem się wejść do empiku. Patrzę i oczom nie wierzę. Cena 54,99 !!!! Nie polecam tej marży.

Pod postem rozgorzała dyskusja na temat cen płyt oferowanych w sklepach. Muzyk napisał, że z każdego sprzedanego egzemplarza do kieszeni muzyków ląduje niecałe 10 zł. Dodał, że zespół nie utrzymuje się oczywiście jedynie ze sprzedaży krążków – głównie zarabia na koncertach.

Wokalista zapewnił, że przy wydawaniu następnej płyty grupa będzie chciała obniżyć jej cenę.

Ale już myślimy, jak wydać nową płytę, żeby była tańsza, a zespół zarobił na nowe gacie.

Sprzedawcy tłumaczą wysokie ceny płyt koniecznością ponoszenia kosztów pośrednich – w cenę wlicza się nie tylko marżę sklepu oraz pośredników, ale i koszty reklamy, dystrybucji czy należność odprowadzaną do ZAIKSu.

A Wy kupujecie płyty? Czy może też uważacie, że są stanowczo za drogie?