W czwartym odcinku Iron Majdan producenci najdroższego show w historii TVN-u wysłali Majdanów do Tajlandii. Zapowiedź odcinka jasno wskazywała, że tym razem czelendż nie będzie zbyt skomplikowany i wreszcie usłyszymy wokalne możliwości Małgoni, tak szumnie zapowiadane podczas ramówki TVN.

Zobacz też: HIT! Rockowa Gośka Majdan wymiata na scenie w czasie ramówki TVN (ZDJĘCIA+VIDEO)

Początkowo Gosia nie była zachwycona tym, że ma śpiewać. Jak wyznała w Domówce Iron Majdan, w której tym razem pojawili się Leszek Stanek, Agnieszka Włodarczyk i Odeta Moro, na początku “minę miała nietęgą”.

– Ja już wiem, że produkcja jest chora na głowę, więc wiem, w którą stronę to idzie – próbowała żartować, komentując początek odcinka, w którym trafiła z Radkiem do baru karaoke.

Po tradycyjnym już dla Rozenek buncie, Majdanowie ochoczo rozpoczęli jednak próby z zespołem Sweet Mullets, by wraz z nim wystąpić na festiwalu. Na tym etapie myśleli jednak, że to “garażowy zespół” i szybko uwierzyli w swoje możliwości:

– Radzio mi mówił „Super, super i uwierzyłam, że jestem świetna” – przyznała.

Oglądając swoje poczynania na ekranie telewizora Małgosia nie była już jednak tak zachwycona:

– Jezu, jaki to jest fałsz – krzywiła się.

Szybko okazało się jednak, że zespół, z którym Majdanowie mieli wystąpić ma miliony fanów, a zamiast małej imprezy – o której była mowa na początku – mogą spodziewać się tłumów na największym festiwalu muzycznym w Tajlandii. Wtedy rozpoczął się duży stres:

– Chodziło o nich, żeby im nie robić siary – tłumaczył się Radek.

– Szczerze? Mi chodziło o to, że Polacy to obejrzą – zdobyła się na szczerość Małgosia.

Występ przed tysiącami fanów zakończył się oczywiście sukcesem i “spontanicznym” rzuceniem się w tłum oraz wielką euforią Rozenek, która nieco zaskoczyła skromnych Azjatów.

– Oni byli przerażeni skalą ekspresji, te tajskie kobiety nie robią czegoś takiego jak my. Oni nie wiedzieli czy to jest normalne, chyba myśleli że jestem „wirdo” – przyznała.

Oglądaliście?