Ryan Dunn żył jak prawdziwy Jackass…

I niestety, jego śmierć była również w niezwykle przykry sposób typowa dla kogoś, kto pije cały wieczór, a później wsiada za kierownicą swojego porsche i pędzi z prędkością 140 mil na godzinę.

34-letni Dunn w momencie śmierci miał 1,96 promila alkoholu we krwi, donosi magazyn People. To dwukrotnie więcej, niż dopuszcza prawo stanu Pensylwania.

– Wstępna rekonstrukcja wypadku pozwala stwierdzić, pan Dunn podróżował z prędkością pomiędzy 132-140 mil na godzinę w momencie kolizji – powiedział jeden z funkcjonariuszy, Michael Carroll, w wydanym oświadczeniu.

To 212-225 kilometrów na godzinę!

Jeśli dodać do tego fakt, że Dunn był po prostu pijany, mamy gotowy przepis na tragedię.