Maja Sablewska wciąż trzyma buzię zamkniętą na kłódkę, wbrew zapowiedziom na jej blogu nie pojawiają się żadne rewelacyjne odsłony demaskujące funkcjonowanie w show-biznesie. Sablewska pisze o innych rzeczach – na przykład o swoich tatuażach.

Wspomina pierwszy napis i tłumaczy, skąd u niej taka fascynacja zdobieniem ciała:

Kolejny etap w moim życiu, kolejny tatuaż… Po pierwszym, „everything happens for a reason\”, myślałam, że ten jeden i koniec. Pamiętam ironiczne spojrzenie tatuażysty, który powiedział \”każdy tak mówi i przychodzi po kolejny\”… Miał rację – pisze Sablewska.

I dodaje:

I całe szczęście, bo na swoim ciele mam zapisaną mapę życia, która prowadzi mnie tak, aby omijać pola minowe… Nie wszyscy rozumieją moją fascynację tatuażami, ale naprawdę nie wszyscy muszą – tłumaczy Sablewska.

To przecież takie proste. Jedni palą trawę, inni biorą narkotyki, kolejni lubią jajka z niespodzianką, a ja lubię tatuaże. Każdy ma swoje zapotrzebowanie na \”radość\”. Każdy na swój limit na \”złość\”. Każdy musi znaleźć coś, co z gruzów na powrót postawi, to jasne… Ja wybieram miłość – kończy.

Czyżby pora na nowy napis?

Podobają się Wam tatuaże Sablewskiej?

\"Maja

\"Maja

\"Maja

\"Maja