Jakiś czas temu plotkarski świat obiegła wiadomość o tym, że Sara Mannei zostawiła Artura Boruca i wróciła do Poznania.

Być może faktycznie wróciła, ale swego ukochanego, zdaje się, nie zostawiła.

Dziennik.pl napisał za Super Expressem, że Sara Mannei odwiedziła w czwartek Boruca na zgrupowaniu we Wronkach. Nie miała do niego daleko – miejscowość, w której trenuje kadra Leo Beenhakkera leży niedaleko Poznania.

Gazety relacjonują, że po 15.00 Mannei podjechała pod hotel wartym koło 200 tysięcy złotych BMW. Artur przywitał swą ukochaną namiętnym pocałunkiem, po czym oboje odjechali w kierunku Poznania…

(…) gdzie Sara przez całe popołudnie dbała o formę naszego bramkarza – czytamy na portalu dziennik.pl.

No to teraz Boruc będzie bronił, aż miło!