Scarlett Johansson pojawi się na okładce lutowego wydania brytyjskiej edycji Elle. W wywiadzie dla magazynu przyznaje, że nie spieszy się jej z zamążpójściem.

Byłam zamężna jako młoda osoba i było to bardzo romantyczne. Podobało mi się. Ale teraz jest inaczej. Ciężko to ubrać w słowa. Bycie w związku nie oznacza wcale konieczności brania ślubu. Nigdy o tym nie myślę. Czy to nie dziwne? Zastanawiam się nad tym, dopiero, kiedy mnie ktoś o to zapyta, czy zamierzam znowu wyjść za mąż? To naprawdę nie jest dla mnie ważne. Nie zamierzam mieć dzieci w najbliższym czasie, żyję w świetnym związku, dużo pracuję i jak już wspomniałam, małżeństwo nie jest teraz najważniejsze – stwierdziła gwiazda.

Scarlett mówi też o postrzeganiu jej osoby, jako symbolu seksu.

Wydaje mi się, że każda kobieta z krągłościami, która nosi podczas wyjątkowych okazji suknie, jest postrzegana w sposób seksualny. Kiedy byłam młoda – jako 18-, 19-latka – zawsze byłam krągła. To rodzinne. Wystarczyło, że raz założyłam wieczorową suknię i nagle okazało się, że mam biust i wszyscy zakrzyknęli: bomba! Tyle wystarczyło, aby zaraz pojawił się przydomek: nowa Marilyn – wspomina Scarlett.

W wywiadzie nie unika też pytań o wiek…

Czuje się jakbym przeobrażała się z dziewczyny w kobietę przez dość długi okres. Teraz kiedy skończyłam 30 lat, mam wrażenie, że mam wszystkie obawy już za sobą. To świetne uczucie – być szczęśliwym – podsumowuje aktorka.

Scarlett Johansson będziemy mogli już niebawem podziwiać w filmie Hitchcock. Premiera w Polsce – 8 lutego.

Scarlett Johansson: Małżeństwo nie jest istotne