Brittany Maynard o raku mózgu dowiedziała się na krótko po swoim ślubie. Powiedziano jej, że to nieuleczalny, niemożliwy do zoperowania przypadek raka mózgu.

Wtedy ta 29-latka postanowiła, że nie będzie czekać na cierpienie i sama zakończy swe życie.

Wiedząc, że zostało jej zaledwie kilka miesięcy życia, stanęła w obronie prawa do eutanazji i wybrania sposobu swojej śmierci. Rak postępował tak szybko, że naprawdę musiała się spieszyć.

Przeniosła się nawet do stanu Oregon, gdzie eutanazja jest legalna.

– Ja nie chcę się zabić. To rak zabija mnie. Ja decyduję się odejść w sposób, który oznacza dla mnie mniej cierpienia i mniej bólu – mówiła Maynard dziennikarzom NBC News podczas rozmowy telefonicznej 9 października. – Nie każdy musi się zgodzić, że to słuszne. Ale dla mnie to ulga, ponieważ rak mózgu oznacza dla mnie straszną śmierć. Chcę zaoszczędzić sobie fizycznego i emocjonalnego bólu, i dać mojej rodzinie poczucie ogromnej ulgi.

Brittany Maynard odeszła w dzień Wszystkich Świętych zażywając śmiertelną dawkę leków. Zmarła w otoczeniu rodziny i bliskich.

Śmiertelnie chora Brittany Maynard odebrała sobie życie