Małgorzata Socha ma od pewnego czasu dobrą passę. Kręci film za filmem, na planach zdjęciowych i deskach teatru spędza masę czasu. Jest zadowolona, bo zawsze chciała być – jak sama mówi – „superzapracowana\”.

– Przedwczoraj, jak obliczył mój mąż, nie było mnie w domu 18 godzin. Równo. Ale dla mnie był to dzień jak co dzień. Wczesnym rankiem serial „Prosto w serce”, szybki przejazd na Chełmską z hali pod Warszawą, potem serial „Na Wspólnej”, o 21.00 spektakl w Teatrze 6. piętro – wylicza Socha swoje codzienne obowiązki.

Socha zapewnia, że gdyby jednak nie odniosła sukcesu jako aktorka, poradziłaby sobie doskonale:

– Ostatnio na planie sprzedałam szmaciane lalki, które szyje koleżanka. Usłyszałam od niej: „Ty Soszka z głodu nie zginiesz”.

Aktorka zdradza też, że na co dzień jest opanowaną i uporządkowaną kobietą:

– Popatrz, pazurki mam opiłowane. W życiu jestem bardzo opanowana, mnóstwo wysiłku trzeba sobie zadać, by mnie wyprowadzić z równowagi – zapewnia.

Fragment rozmowy z Małgorzatą Sochą znajdziecie TUTAJ, a cały wywiad w papierowym wydaniu magazynu Viva!.

\"\"

\"\"

\"\"