/ 03.01.2008 /
Fakt przyłapał Borysa Szyca, jak samotnie spędzał wieczór w jednym z warszawskich barów. Za towarzystwo miał wino i papierosy.
Czyżby kryzys? Aura sprzyja melancholii. A może to po prostu zamiłowanie do dobrego, czerwonego trunku i tytoniowego dymku?
Jedno jest pewne – nad karierą Szyc rozpaczać nie musi.