Gdy w niedzielę, 8 kwietnia, Britney Spears pojawiła się w sklepie Lisa Kline’a, od razu było widać, że chodzi o „księżniczkę popu\”. Pozostali klienci zostali wyproszeni – Britney nie chciała, aby ktokolwiek jej przeszkadzał.

Piosenkarka wcale nie czuła się zakłopotana faktem, że inni ludzie muszą przez nią opuścić sklep. Wręcz przeciwnie – czekała, aż zniknie ostatni klient i dopiero wtedy zaczęła buszować między wieszakami.

Może nie chciała, by ktoś widział ją tańczącą do muzyki, którą słychać było w sklepie?

Faktycznie, kto nie chciałby w ten sposób robić zakupów, nie martwiąc się przy tym o rachunek, który na końcu przyjdzie mu zapłacić? Brit zostawiła w sklepi 3 tys. dolarów. Wyszła roztańczona i bogatsza o zestaw ubrań dla siebie, swoich synów oraz zielony kosz dla pieska.