Trwa wojna pomiędzy Dodą a Piotrem Tymochowiczem, specjalistą od wizerunku gwiazd i polityków. Zaczęło się od krytyki ze strony Tymochowicza, który pojawienie się Doroty na Balu Dziennikarza i pozowanie do zdjęć z Prezydentem opisał:

– To jest tragiczne, Dorota Rabczewska mianowała siebie drugą Marilyn Monroe, ale ona ma się tak do Marilyn Monroe jak koza Cela do kozicy górskiej – powiedział Piotr.

Rabczewska nie pozostała dłużna. Odegrała się w sposób wyjątkowo złośliwy i niekulturalny, czyli w swoim stylu – sugerując, że jego córka jest owocem romansu jego żony z innym mężczyzną:

– Właśnie podszedł do mnie pan Piotr Tymochowicz, który… yyyy… słyszałam, że za symboliczną złotówkę doradzi mi na czyich kolanach mam siadać na różnych festiwalach. Ja mogę mu nawet za darmo doradzić, na czyich kolanach ma nie siadać jego żona, bo z tego, co wiem, spłodziła piękne dziecko z jego kolegą – powiedziała w rozmowie z Onet TV.

Później na swojej stronie internetowej zasłaniała się stwierdzeniem, że \”jest wojowniczką prawdy\”.

Tymochowicz zapowiedział, że tego tak nie zostawi.

– To jest koniec Dody. Nie spocznę, dopóki ona nie zapłaci za swoje słowa
– deklaruje w rozmowie z Na żywo. – Pozwę ją o milion złotych odszkodowania, bo uderzyła w niewinne, bezbronne dziecko. Mnie może krytykować, bo jestem osobą publiczną, ale nie moją córkę. Co będzie, gdy za rok, dwa rówieśnicy będą jej dokuczać, że jej tata nie jest jej tatusiem. Koniec z samowolą Dody. To będą jej najdroższe słowa w życiu.

Czyli co – będzie jeszcze bardziej gorąco?