Miniony rok był dla Iggy Azalei (24 l.) dość trudny.
Gwiazda stanęła na szczycie – zdobyła popularność, stała się rozpoznawalna. Jednocześnie stała się smacznym kąskiem dla plotkarzy i paparazzi. Nieprzyzwyczajona do takiej skali popularności reagowała bardzo ostro na obecność intruzów z aparatami.
Pod koniec roku doszło do konfliktu między ciemnoskórymi artystami, którzy zarzucali Iggy, że naśladuje ich i chce w ten sposób ośmieszyć.
Czytajcie: Hakerzy grożą, że pokażą sekstaśmę Iggy Azalei.
Stres był więc spory, być może on przyczynił się do rozwoju choroby, o której Azalea poinformowała kilka dni temu na swoim Twitterze.
Gwiazda cierpi na zespół Costena. To – podajemy za Wikipedią – choroba narządu części twarzowej czaszki. Jest spowodowana „dynamicznymi zaburzeniami czynności stawu żuchwowego”.
Chory na zespół Costena cierpi na bóle głowy i twarzy. Pojawiają się one przy dłuższym mówieniu lub żuciu.
Iggy napisała o swej chorobie przy okazji. Informując swoich fanów, że po Nowym Roku rozpoczyna pracę nad nowym albumem, dodała, iż w parze z dobrymi informacjami idą też te gorsze.
Piosenkarka podkreśliła, że ma zamiar skupić się w najbliższym czasie nie tylko na karierze, ale i na swoim zdrowiu. Życzyła też fanom, by nie zapominali o dbaniu zarówno o ciało, jak i o psychikę.
Życzymy zdrowia!