Gwiazdy lubią narzekać na swoje początki w karierze. Pamiętacie jak Joanna Koroniewska opowiadała, że musiała wyjeżdżać do Anglii, by zarobić na studia aktorskie, a Tomasz Karolak przekonywał, że pracował za nieco ponad 500zł miesięcznie? Okazuje się, że nawet tak rozchwytywana gwiazda, jak Małgorzata Socha nie miała kiedyś łatwo.

Jakiś czas temu menedżerka gwiazdy, Aldona Wleklak, udzieliła wywiadu portalowi aktywnamama.net.pl, w którym wyznała, że za pierwszą reklamę Małgosia dostała… zastawę stołową:

– Przyszła do mnie Małgosia Socha i powiedziała: „Załatw mi reklamę albo okładkę”. Znamy się od wielu lat. Robiłam z nią wywiady, gdy grała w „Złotopolskich”. Zawsze była z nich zadowolona. Pamiętam, że dzwoniłam do gazet i pytałam: „A może chcielibyście Małgosię Sochę na okładkę?”. Odpowiadali, że jeszcze nie teraz, bo gra tylko drugoplanowe role. W końcu zrobiłyśmy reklamę, za którą dostałyśmy zastawę obiadową na 12 osób. Teraz się z tego śmiejemy.

Przełom nastąpił po zagraniu w BrzydUli. Oferty posypały się ponoć same.

Grunt to wytrwałość?

Cały wywiad z menadżerką Małgorzaty Sochy tutaj.

&nbsp
W czasach, gdy Małgorzaty Sochy nie chciano na okładkach...

W czasach, gdy Małgorzaty Sochy nie chciano na okładkach...
2006 rok