Weronika Książkiwicz okazuje się wcale nie być skromniutką dziewczyną. Wręcz przeciwnie, poglądy ma na wskroś współczesne. Za wszelką cenę chce przedstawić się jako osobę nieobliczalną i zwariowaną… Prawie, jak Angelina Jolie. Książkiewicz twierdzi bowiem, że ma osobowość borderline, czyli ciężkie zaburzenie charakteryzujące się m.in. aktami autoagresji i napadami niekontrolowanego gniewu. Jej zdaniem przykładem tego może być spontaniczny wypad nad morze, który miał miejsce w czasach licealnych.

Wcześniej wypowiada się na temat, który od dawna zdaje się być świetnym materiałem do autolansu:

– Myślę, że w życiu wszystko tak naprawdę kręci się wokół seksu – mówi aktora w rozmowie z magazynem Gala. – Przy czym dla mnie seks nie musi wcale oznaczać aktu miłosnego.

I choć – w przeciwieństwie do granej przez nią seksoholiczki z filmu Rozmowy nocą – nie ma problemu z uzależnieniem od seksu, przyznaje, że jest podatna na wszelkie nałogi. Przyznaje się, że potrafi się uzależnić od ludzi. Czyżby kobieta-bluszcz?