Whitney Houston, jedna z najpopularniejszych piosenkarek lat 80. i 90., zmarła.
Miała 48 lat.
Przyczyna śmierci oficjalnie pozostanie nieznana, ale nieoficjalnie mówi się o przedawkowaniu substancji odurzających. Houston ma długą historię walki z uzależnieniem od narkotyków.
Houston zostawiła za sobą całą listę hitów muzycznych, m.in. I Will Always Love You czy I Wanna Dance With Somebody.
Od lat mówiło się o problemach piosenkarki, która nie potrafiła wyjść z uzależnienia.
Wczoraj w Hotelu Beverly Hills jeden z członków zespołu gwiazdy znalazł ją nieprzytomną w wannie, w hotelowej łazience i wezwał pogotowie. Próbowano ją reanimować, ale o 3:55 po południu lokalnego czasu lekarz stwierdził zgon.
Wszczęto śledztwo, choć policjanci twierdzą, że na razie nie ma śladów udziału osób trzecich.
Tuż przed śmiercią gwiazda imprezowała – piła alkohol, wszyscy słyszeli, że głośno rozmawia ze znajomymi przy barze hotelowym.
Matka Houston, Cissy, rozmawiała z nią przez telefon ok. 30 minut przed jej śmiercią. Twierdzi, że nie było nic, co by ją specjalnie zaniepokoiło.
Doionne Warwick również rozmawiała z Whitney na kilka godzin przed jej śmiercią i również nic nie dało jej powodów do niepokoju.
Policja czeka na nakaz przeszukania pokoju gwiazdy – w pierwszej kolejności szukać będą narkotyków.
Jedno z najnowszych nagrań, na którym widać Whitney z Rayem-J, wykonano na ok. tydzień przed śmiercią piosenkarki:
Whitney Houston podczas koncertu w Polsce w 1999 roku: