Razem z występem w Jak Oni śpiewają stała się ulubienicą publiczności. Być może teraz jej „ciche marzenie\”, aby nagrać płytę, się spełni.

O tym i o innych rzeczach mówi w najnowszej Vivie Agnieszka Włodarczyk.

Sama do końca nie wie, jak bardzo jest popularna. Nie czyta wpisów na serwisach plotkarskich. Na forach tym bardziej.

– Nawet nie umiem włączyć komputera. Nie mam swojego adresu mailowego i w ogóle komputer dla mnie może nie istnieć – mówi Agnieszka. Twierdzi, że boi się uzależnienia. Komórki też źle się jej kojarzą.

Chce mieć poukładane życie. Nie zamierza robić z życia wiecznego balu.

– Nie tańczę. Uspokoiłam się, stałam domatorką. Ta zmiana jest bardzo ważna. Łączy się z mężczyzną, z którym jestem od czterech lat. Ale boję się opowiadać o nim, żeby nie zapeszyć. I nie chcę być postrzegana tylko przez pryzmat męsko-damski. W każdym razie skończyłam z ostrym imprezowaniem. Czasami myślę, że jestem za poważna na moje 26 lat.

O Swojej miłości mówi:

– Brukowce usiłowały nas skłócić, ale my się nie daliśmy.

Agnieszka wydaje się naprawdę odmianą pośród gwiazd-bywalców. Na salony nie chadza, bo nie ma zamiaru zostać \”niepracującą gwiazdą plotkarskich pism\”.

Po co mam spędzać dzień na stylizowaniu siebie i wydawać kupę szmalu na ciuchy? Bo wszyscy na ciebie patrzą? Zresztą niespecjalnie inwestuję w ubrania. Wydaje mi się to puste.

Jest samowystarczalna i dobrze jej z tym.

– Zawsze do tego dążyłam.

Tak się broni siebie i swojego mężczyzny.

Ciekawe też, co Agnieszka mówi o filmie, od którego \”wszystko się zaczęło\”. Wszystko, czyli jej kariera. Jej nagość w Sarze fascynowała cały kraj, ale ona przypłaciła to dużym stresem.

– To było niepotrzebne, za bardzo to przeżywałam. Pretensje mogę mieć tylko do dziennikarzy, którzy potem molestowali mnie o Sarę i nagość. Wtedy zdałam sobie sprawę, że rozebrałam się nie wobec trzech osób na planie, lecz dla milionowej widowni. Czułam się zbrukana – wyznaje. – Ludzie patrzą na piersi, a nie na to, jak się gra. Dobrze, że dostałam potem na festiwalu na Ukrainie nagrodę za debiut. Byłam z niej dumna, chociaż u nas prasa wcale tego nie nagłośniła – dodaje.

Kwestia Sary to nie jedyny jej kompleks.

– Zawsze chodziłam bez makijażu. Ostatnio jednak, wstając z łóżka, myślę, że powinnam się jednak podmalować. Bo już widać, jak się nie wyśpię albo popłaczę sobie w nocy.

Jeszcze bardziej przejmuje się nieukończonymi studiami:

Do dziś mam do siebie pretensję, że nie skończyłam studiów.

Więcej w najnowszym magazynie Viva.

Zobacz sesję zdjęciową dla Vivy: