Wczoraj mogliście zobaczyć, jak perfekcyjnie można oszukać naturę (i mężczyzn) poprawiając kobiecie piersi tak, że trudno jej odróżnić od naturalnych. Dita Von Teese może się poszczycić dużym, jędrnym biustem, który nie przypomina egzotycznych owoców (zdjęcia tutaj).

Co innego piersi Mary Carey (nie mylić z Mariah Carey). Ona nie miała szczęścia do chirurga. Zamiast ładnych piersi, celebrytka ma dwie wielkie kule, które wyglądają, jakby miały gęstość ołowiu.

Carey nie martwi się tym wcale, z radością pokazuje swój biust. No tak – przecież gdyby nie on, to nikt by o Mary nie napisał.

\"\"

\"\"