Vanessa Paradis poświęca się w imię mody i sztuki – na okładce rosyjskiego wydania magazynu Tatler widzimy ją ucharakteryzowaną tak, że aż trudno ją rozpoznać.

Piosenkarka bardziej przypomina Narzeczoną Frankensteina.

A przecież prywatnie to czarująca kobieta.

Widać nie boi się eksperymentów z wyglądem.

Nigdy zresztą nie uchodziła za kogoś, kto ma na tym punkcie jakąkolwiek obsesję. Bo przecież i tak udało jej się usidlić Johnny’ego Deppa.

&nbsp