Po tym jak w niedzielę zaprzestano akcji ratunkowej na Nanga Parbat – ośmiotysięcznika, pod którym został Tomasz Mackiewicz (43 l.), o himalaiście mówią jego przyjaciele i rodzina.

Himalaista, który był uzależniony od heroiny. Góry były jego lekarstwem

Szans na znalezienie Mackiewicza żywego praktycznie nie ma. Jego żona, Anna Solska, goszcząc w studio programu Czarno na białym w TVN 24 powiedziała:

Czułam kiedy on odszedł (…) Pamiętam ten moment jakby… kiedy to się zakończyło i po prostu mam nadzieję, że nie cierpiał, że wiedział, że nie jest sam tam, że jesteśmy wszyscy z nim. Mam nadzieję…

Żona himalaisty dodała, że ostatnia wyprawa jej męża była inna. Kobieta po raz pierwszy nie bała się o jego los:

To była pierwsza wyprawa kiedy nie miałam poczucia, ze nie wróci, bo wcześniej się straszliwie bałam. To jest jakiś paradoks, że właśnie teraz to się stało – mówiła Solska.

Żona Mackiewicza wspomina zapewnienia partnera:

Powiedział, że w górach nie zginie, że mi obiecał to, że będzie żył osiemdziesiąt lat, że w Pakistanie mu ktoś to wywróżył, że będziemy razem – mówiła.

Max, Tonia i Zojka – Tomek Mackiewicz zostawił trójkę dzieci

Z kolei siostra żony Mackiewicza, Małgorzata Sulikowska, o himalaiście mówi tak:

To jest typ ćpuna. To jest poszukiwanie emocji, poszukiwanie wrażeń, poszukiwanie czegoś co jest w naszym normalnym, szarym życiu praktycznie niedostępne.

Szwagierka Mackiewicza nie ukrywa, że boi się najbliższych dni i tygodni:

Nie wyobrażam sobie tego. Pogrzebu, pustej trumny. Nie wyobrażam sobie jak poradzi sobie moja siostra, jej dzieci… – podkreśliła.