Na łamach Przekroju pisarz i dziennikarz Jakub Żulczyk wyraził swoją troskę o życie Justina Biebera. Jego zdaniem, w końcu ktoś śmiertelnie poirytowany zastrzeli bożyszcze nastolatek.

Skąd te obawy?

Bieber, na przykład, porównał się kiedyś do Kurta Cobaina. Cytując dokładniej, stwierdził, że dla dzisiejszego pokolenia nastolatków jest tym, kim Cobain był 20 lat temu. Mam poważne obawy, że to mądre słowo stanie się ciałem przynajmniej w jednym aspekcie. Tak jak Cobain, Bieber również może zginąć śmiercią tragiczną. Z tym że nie będzie to tragiczne harakiri zniszczonej narkotykami gwiazdy rocka. Z Justinem Bieberem będzie trochę inaczej. Jestem prawie pewien, że ktoś weźmie broń i po prostu sprzątnie tego wstrętnego gnojka. Żeby było jasne – nie życzę Bieberowi rychłego zgonu. Nie poczułbym żadnej satysfakcji, gdyby to się stało. Nie zmienia to faktu, że w końcu ktoś, niczym Charles Bronson w „Życzeniu śmierci”, po prostu zdecyduje się wziąć sprawy w swoje ręce – napisał Żulczyk.

Miejmy nadzieję, że słowa pisarza nie będą prorocze. Bo jeśli ziści się taki scenariusz, bez wątpienia znajdzie się ktoś, na przykład fanatyczna fanka lub węszący łatwe pieniądze szef wytwórni płytowej, który ogłosi Biebera Johnem Lennonem naszych czasów.

A to niechybnie zwiastowałoby koniec świata.

Żulczyk o Bieberze: Ktoś sprzątnie tego wstrętnego gnojka