Kilka dni temu na łamach magazynu Chimera Kuba Wojewódzki ostro skrytykował Kingę Rusin.

Napisał o niej między innymi:

Uwielbiam medialny szyk Kingi Rusin, kochającej ciepłej mamy, skrzywdzonej żony, dzielnie walczącej o swą zbrukaną godność. Ta sama osoba bije rekordy arogancji i zwykłego braku kultury w rankingu personelu kilku stołecznych restauracji. Ta sama Kinga jest utrapieniem dla personelu telewizyjnego ze swoim tupetem i poczuciem wyższości.

I tu miarka się przebrała. Rusin postanowiła odpowiedzieć na artykuł Wojewódzkiego. Uderzyła w niego na swoim blogu w poście zatytułowanym „Kuba Wojewódzki: narcyz – celebryta – idiota”.

A oto, co napisała dziennikarka:

Być oplutym przez Wojewódzkiego, to od pewnego czasu przywilej. Jestem w jednym szeregu z ciężko pracującymi w naszym kraju na chleb Ukrainkami, z mniejszościami narodowymi, którym nie tylko konstytucyjnie, ale również z czystej przyzwoitości należy się szacunek i z całą grupą cieszących się sympatią postaci życia publicznego. Wojewódzki zbudował swoją medialną karierę na poniżaniu innych. Robi to od lat, robi to z lubością, dostarcza rozrywki niskich lotów, co nie przeszkadza mu, a wręcz pomaga cieszyć się popularnością i jeszcze zbijać na tym prawdziwą fortunę. Za swoje słowa nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Jest totalnie bezkarny, śmieje się w twarz sądom, nie dotyka go krytyka, pracodawcy miękną wobec słupków oglądalności i słuchalności. Podpisuje kolejne lukratywne kontrakty i szuka kolejnych ofiar dzięki którym będzie mógł jeszcze długo i dostatnio żyć.

Tej obsesji Wojewódzkiego na mój temat nie rozumiałam i nie rozumiem. Na chwilę przygasa, żeby znów wybuchnąć ze zdwojoną siłą – zauważyła Rusin.

Potem zaczęła się rozliczać z zarzutami, jakie postawił jej showman:

Wojewódzki, ma problem z tym, że jestem samotną matką. Z trudem przychodzi mu zrozumienie, że samotną matką nie zostałam na pokaz. Nie ma pojęcia co to znaczy budować wzorzec silnej kobiety dla swoich córek, żeby w siebie wierzyły, żeby umiały walczyć o swoje. Dla kogoś, kogo życie kręci się wyłącznie wokół własnej osi, to faktycznie abstrakcja. Jedynym problemem egzystencjalnym pozostają „kilometrowe apartamenty”, wypożyczenie kolejnej wypasionej fury, wyrwanie na pokaz „dwudziestoletniej panny” i „odrobinę za dużo kasy” na koncie – pisze Kinga Rusin.

Potem punktuje wady Wojewódzkiego:

Wojewódzki zarzuca mi arogancję. Komiczne, że robi to najbardziej arogancki facet, jaki chodzi po ulicach Warszawy! Człowiek, który uważa, że wolno mu dużo więcej niż innym. „Sumienie Narodu” mówiące nam mentorskim tonem na kogo mamy głosować! Hipokryta wyśmiewający hipokryzję show-biznesu. Czy błaznom naprawdę można więcej? Kim jest ten Wojewódzki, który kokietuje brukowce, kolejnymi „nowymi dziewczynami”, żeby chwilę później mieszać z błotem innych, obok których trafia na łamy kolorowych gazet i plotkarskich portali? Jemu można, inni to zwykli „szmaciarze”.

Wojewódzki język ma cięty, jest szybki i błyskotliwy. Ludzie z branży zwyczajnie boją się jego ataków, a nie bronią się, bo obawiają zemsty. Najczęściej, co ciekawe i żałosne zarazem, atakuje kobiety. W czasie wywiadów trzęsą się mu i pocą ręce, swoje słynne riposty ma spisane na kartce i bardziej niż na merytoryce opiera się na plotkach z portali, które zresztą sam od lat ostro atakuje. Dokonuje manipulacji, zachowuje się jak mały człowieczek („spektakularnym” przykładem było doprowadzenie na wizji do łez swojej byłej dziewczyny), pokazuje dowody braku cywilnej odwagi (vide sprawa Figurskiego). Brak kultury, który zarzuca mi, jest jego znakiem rozpoznawczym.

Rusin pisze, że Wojewódzki ma obsesję na punkcie swego wizerunku:

Na pozór sprawia wrażenie luzaka, który wszystko ma gdzieś, na zimno rozgrywa swoją grę i opinia innych jest mu obojętna. Na pozór, bo Wojewódzki na temat swojego publicznego wizerunku, jak się mówi wśród jego nielicznych znajomych, ma prawdziwą obsesję. Szum wokół siebie robi celowo, nie tylko po to, żeby utrzymywać popularność i zainteresowanie swoją osobą, ale również w ten sposób dostarcza tematów zastępczych na swój temat.

Rusin kończy swój wpis następującym stwierdzeniem:

Miałam dwa wyjścia, albo po raz kolejny olać sprawę, albo przestać udawać, że pada deszcz kiedy na mnie plują. Pomyślałam jednak, że skoro za miesiąc obchodzę dwudziestolecie pracy w telewizji, to parę słów zadufanemu w sobie „koledze” odpowiem. Ciężko pracowałam i pracuję na to co mam i gdzie jestem. Telewizję znam od podszewki, bo przeszłam tu wszystkie możliwe szczeble, od producenta, po reportera, dokumentalistę, prowadzącą programy rozrywkowe i publicystyczne. (Ciekawostka: blisko dwie dekady temu to właśnie nie kto inny tylko ja przedstawiałam Wojewódzkiego telewizyjnej publiczności, kiedy przyszedł z radia współprowadzić program muzyczny). Uwielbiam swoją pracę i doskonale wiedzą o tym wszyscy z którymi pracowałam i pracuję. Na co dzień dostaję od nich dowody sympatii więc może niech Wojewódzki nie będzie ich rzecznikiem prasowym. Pracując w centrum Warszawy od lat stołuję się w dosłownie trzech restauracjach, w każdej z nich mam ulubione dania, znam właścicieli i kelnerów, lubimy się.

Mam pełną świadomość tego, że zgodnie z zasadą „chleba i igrzysk” dostarczyłam materiału na wiele wpisów i komentarzy, naraziłam się wszystkim fanom Wojewódzkiego, rozpętałam jeszcze większą wojenkę. Ale czasem trzeba dać odpór takim aroganckim bucom jak Wojewódzki.

Rusin o Wojewódzkim: Arogancki buc