Owocem rozbieranej sesji Marty Wierzbickiej dla Playboya była prawdziwa burza, jaka przetoczyła się przez internet.

Jedni Martę podziwiali, inni ją obrażali. W komentarzach nie brakowało wyzwisk, co samą aktorkę oczywiście musiało zaboleć.

W rozmowie, jaka znalazła się na blogu ohpatryk, aktorka opisuje swój stan ducha po całej „aferze” z Playboyem. Na pytanie czy jest zmęczona, odpowiada:

Tak, zdecydowanie. Mam nadzieję że niedługo ludzie o wszystkim zapomną. Przyklejono mi bardzo niesprawiedliwą i bolesną łatkę.

Wierzbicka mówi, że skala krytyki ją przerosła:

Wiedziałam, że Polacy nie są tolerancyjni i mają wielki problem z czyimś sukcesem. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z rozmiarów ludzkiej zawiści. To jest załamujące – mówi aktorka.

Jednocześnie Marta podkreśla, że osiągnęła swój cel:

Ludzie wypisują na ten temat bardzo różne rzeczy, media z kolei postrzegają ten krok raczej pozytywnie – na portalach dobrze pisze się o tej całej machinie, która wynikła wokół sesji: rekomendacji Wojewódzkiego czy rozmowie z Szulim. Moje założenie sesji zostało osiągnięte. Zależało mi, żeby cała sesja była zrobiona ze smakiem. Chciałam uniknąć wulgarności, przez co zdecydowałam się nie pokazywać wszystkiego.

Bohaterka sesji dla Playboya mówi także, że stara się ignorować anonimowe komentarze:

Skoro czytam na swój temat, że dałam dupy, że jestem brzydka i głupia, patrzę na podpis i widzę „Anonim”, to muszę zrozumieć, że ten człowiek i jego opinia nie istnieją.

Cały wywiad z Martą przeczytacie tutaj.

Wierzbicka: Czytam na swój temat, że dałam du*y
Fot. Playboy

Wierzbicka: Czytam na swój temat, że dałam du*y
Fot. Playboy

Wierzbicka: Czytam na swój temat, że dałam du*y
Fot. © KAPiF