/ 19.12.2014 /
Choć ciężko w to uwierzyć, są gwiazdy, którym nie przytrafiają się modowe wpadki. Spod sukienek nie wystają im spanxy, z dekoltu nachalnie nie wylewają się piersi, a spod pach nie wypadają „bułki”.
Do tego, jakże nielicznego, grona należy była żona Marilyna Mansona, Dita Von Teese.
Królowa burleski i seksownej bielizny nie pozwala sobie na jakiekolwiek modowe niedociągnięcia. Jej styl uznawany jest niemal za „idealny”. Tej kobiety nie spotkanie bez pudru i szminki na twarzy, w dresie czy naciągniętej bluzie. Nawet na siłownię z gracją maszeruje w legginsach, balerinkach i koszulce.
Podobnie, na wpadkę nie było miejsca, podczas osatniej wizyty Dity na czerwonym dywanie. Ideał?
 

gość | 22 grudnia 2014
zauważ, że im wyższe stanowisko/lepsze wykształcenie, tym kobiety wyglądają skromniej! wspomniane przeze mnie audytorki, doradcy podatkowi na szkoleniach (kobiety trzepią naprawdę duża kasę i az sama się dziwię, że często wyglądają jak szare myszki;) A sztuczne rzęsy, paznokcie to zazwyczaj domena dziewczyn pracujących w usługach..[/quote]
O ile do samego solarium nic nie mam – w zimie to dobry sposób na uzupełnienie witaminy D, ale spalonej skwarki w życiu bym nie zatrudniła. I owe panie ze sztucznymi rzęsami, z kiczowatymi tipsami, wszystkie one mają swoje miejsce dla mnie w sektorze usług właśnie, z nim się kojarzą i tyle. Ktoś tutaj się pluł, że wszystkie kobiety powinny wyglądać jak Dita – dla mnie Dita jest zbyt wymuskana i ą ę. Tak jak powiedziałaś – skromność to podstawa, sztuka być seksowną i inteligentną kobietą bez tony szpachli i spędzania codziennie 3h w łazience.
gość | 21 grudnia 2014
zauważ, że im wyższe stanowisko/lepsze wykształcenie, tym kobiety wyglądają skromniej! wspomniane przeze mnie audytorki, doradcy podatkowi na szkoleniach (kobiety trzepią naprawdę duża kasę i az sama się dziwię, że często wyglądają jak szare myszki;) A sztuczne rzęsy, paznokcie to zazwyczaj domena dziewczyn pracujących w usługach..
gość | 21 grudnia 2014
„muszę” to może za dużo powiedziane. po prostu uważam, że wyglądam bardziej profesjonalnie, niż gdybym założyła np. baletki (chociaż czasami też noszę) i dodaje to troszkę autorytetu. poza tym do niektórych ciuchów (np ołówkowa spódnica) tylko szpilki mi pasują. u mnie w firmie dress code niestety „leży”. „moje” dziewczyny chodzą latem w sandałach. nie podoba mi się to, ale po 1. nie chcę robić jakiegos wyłomu, bo we wszystkich działach dziewczyny tak się ubierają po 2. na szczęście nasz dział nie ma kontaktu z klientem (księgowość). śmieszą mnie te wywody typu „kobieta inteligentna nosi szpilki”, to wpisy chyba jakiejś biznesswoman-wannabe, która nie wie, jak to naprawdę wygląda. spotykam mnóstwo inteligentnych kobiet (audytorki, dostawcy usług, z kt wspólpracujemy) no i nie wszystkie z nich nosza szpilki….ja po pracy zawsze wskakuję w płaskie buty, nie muszę nikomu udowadniać, że jestem seksowna czy kobieca, czy tez inteligentna. ps. odpowiedz sama na pytanie – jakie kobiety biegają w weekend w szpilkach;) ps. poniższe posty są moje.
gość | 21 grudnia 2014
Co wiecej – gdybym zobaczyła pannę ze sztucznymi rzęsami, pełnym makijażu, wystrojona od gory do dołu i w szpilkach, w wymyślnej fryzurze – takiej pani podziękuje. Nie chce widzieć u siebie pustych kobiet, które myślą tylko o tym jak wyglądają.
gość | 21 grudnia 2014
zgadam się. lenistwo to wymemłana koszula, brudne włosy czy nawet kupowanie pączka na śniadanie, bo nie chciało się w domu kanapki zrobić. sama chodzę do pracy w szpilkach „bo muszę”. ale nie są to mega wygodne buty. nawet te najlepsze.[/quote]No i super, przybijam wirtualna piątkę. Ale szkoda, ze musisz nosić szpilki, ja zatrudniając ludzi nie narzucam im tak drastycznego dress code (juz sobie wyobrażam pozwy za zwyrodnienia kręgosłupa), moi pracownicy maja byc schludni i eleganccy, ale tez ma im byc wygodnie, bo mi zalezy na ich wynikach i dobrych kontaktach z klientami, nie chce zeby sie męczyli i pocili w niewygodnych ciuchach bo to sie w kontaktach odbija negatywnie. Moje pracownice niektóre noszą szpilki bo chcą, inne noszą płaskie buty lub buty na niewielkim obcasie – póki wyglądają profesjonalnie ja im do szafy nie zaglądam.