Olga Bończyk jest znaną polską aktorką, wokalistką i artystką estradową. Mimo że jest osobą publiczną, stara się zachować pewien poziom prywatności w swoim życiu osobistym.

Olga Bończyk ostro o rodzinie Zbigniewa Wodeckiego: „Nie chcę mieć kontaktu z tymi ludźmi”

Olga Bończyk o niesłyszących rodzicach

Prywatnie przez wiele lat była żoną aktora Jacka Bończyka, ale po tym, jak aktor zachorował, ich związek zaczął się sypać. Stał się porywczy i nie chciał rozmawiać: „Pierwsza osoba nie była dobra, kompetentna. Jacek się zupełnie rozłożył, rozpadł na części wręcz” – mówiła Bończyk w rozmowie z „Viva!”. Potem związała się z Tomaszem Gorazdowskim, ale i ten związek się nie udał – po dwóch latach wzięli rozwód.

Teraz po długiej przerwie Olga Bończyk udzieliła szczerego wywiadu dla magazynu VIVA! Opowiedziała o dzieciństwie z głuchymi rodzicami:

Jako dziecko zupełnie nie zdawałam sobie z tego sprawy, co to oznacza i jakie mogą być tego reperkusje. Dzieci CODA, nazywane potocznie kodakami, bardzo wcześnie, tak jak było to u mnie, stają się opiekunami swoich rodziców. Często cierpią z powodu odrzucenia przez rówieśników, bo niestety dzieci bywają okrutne – przyznaje. 

Wspomina, że kiedyś osoby niesłyszące nie miały takiego wsparcia, jakie daje dziś świat cyfrowy: „Dziś są maile, SMS-y i różne komunikatory. W czasach mojego dzieciństwa nie było telefonów stacjonarnych, a w każdym razie nie wszyscy je mieli, więc jak się pojawiły, zainstalowaliśmy w naszym wrocławskim domu faks, dzięki temu, gdy przeniosłam się do Warszawy, zrezygnowałam z pisania listów, za to wysyłaliśmy z tatą do siebie faksy”. 

Niestety mama już tego nie dożyła. Razem z Mirkiem, moim starszym bratem, byliśmy dla rodziców tłumaczami. Codziennie musieliśmy na zmianę tłumaczyć w języku migowym Dziennik Telewizyjny, bo chcieli wiedzieć, co się dzieje w Polsce. Po Dzienniku był film, więc siadaliśmy na krzesełku i tłumaczyliśmy im filmy. Gdy emitowano filmy radzieckie, mieliśmy wolne, bo puszczano je z napisami… – wyznaje Olga Bończyk.

Jej mama nagle zachorowała na raka, kiedy aktorka miała zaledwie 6 lat. Już wtedy musiała zacząć pomagać mamie w chorobie:

„Chodziłam z nią do lekarzy, onkologów, szpitali i żyłam w świecie, który nie powinien być światem dziecka. Pozostała mi z tamtego okresu nadopiekuńczość, sprawiająca w życiu dorosłym dużo kłopotów. Walczę z nią, przeszłam wiele terapii… Wciąż jeszcze mam odruch „ratownika”, muszę coś za kogoś zrobić, załatwić, zorganizować lub w czymś wyręczyć, ale pracuję nad tym, żeby to zmienić” – mówi Bończyk.

Olga Bończyk wzięła udział także w sesji zdjęciowej dla magazynu. Widzimy za zdjęciu uśmiechnięta aktorkę na niezwykle artystycznych fotografiach. Internauci są zachwyceni efektem sesji!

Olga Bończyk o śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Przerwała milczenie