Edyta Pazura 1 czerwca urodziła córkę, Ritę. Po ośmiu miesiącach postanowiła znaleźć nianię. Jednak, jak większość pracujących matek wiem, nie jest łatwo znaleźć odpowiednią opiekunkę. W końcu trzeba zostawić własne dziecko obcej osobie, do której nie ma się jeszcze zaufania. Obawy rodziców potwierdziły się u Pazurów.

Edyta Pazura pokazała brzuch po TRZECIEJ ciąży

Żona Cezarego pod opublikowanym zdjęciem podzieliła się jej przykrą przygodą. Pisze, że w końcu zaczęła rozglądać się za opiekunką, bo wszystko spoczywa na jej barkach. Chciałaby mieć 4-5 godzin wolnego dziennie, żeby móc popracować. Z tego względu była zmuszona znaleźć nianię dla 9-miesięcznej Rity.

Przyszła Pani Krystyna, która nazywała się Agnieszką. Za pośrednictwem agencji, ze świetnymi ponoć referencjami. Pani Agnieszka jest po teatrologii na UJ- wiec pomyślałam „idealnie.” Bardzo grzeczna, uprzejma. Umówiłyśmy się na poniedziałek na 9.00

– czytamy.

Edyta Pazura zwolniła opiekunkę i wtedy zaczęło się piekło

Dopiero o 8:50 Edyta dostaje informacje z agencji, że opiekunka się nie pojawi, bo jej ciocia złamała nogę i będzie mogła przyjść dopiero w środę.

Najpierw owe złamanie stało się w piątek, później w sobotę, a końcowa wersja wskazywała na niedziele godz. 22.00. Tyle wersji na raz, że nie wiedziałam co już jest prawdą, więc podziękowałam za współpracę. Poczułam się jak w gimnazjum kiedy to moje koleżanki po raz dziesiąty uśmiercały babcie w celu usprawiedliwienia swojej nieobecności na lekcjach. Na moje szczęście w ludziach niezmiernie cenię sobie szczerość

– pisze Pazura.

Dodaje, że telefonu wyjaśniającego od pani Agnieszki nie było przez cały weekend. Postanowiła, więc odmówić współpracy.

Dostałam szereg SMS-ów . Finalnie opieka nad ciocią się szybko znalazła i może pojawić się jeszcze w poniedziałek w pracy… cud…
Po kilku dniach otrzymałam kolejne smsy: wyzwiska, groźby- dlatego że miałam czelność nie odpisać na jej smsy…Natychmiast przesłałam wiadomości do agencji która poleciła Panią Agnieszkę. Pani Monika, która ją rekrutowała, również wysłała wiadomość o zaprzestaniu pisania do mnie wyzwisk – ale jak widać Pani magister teatrologii jest dumna z tego co zrobiła i na dodatek napisała, że mogę jej kolokwialnie „skoczyć”. Okazało się, że brak mojej odpowiedzi na jej smsy, był wystarczającym argumentem aby mnie wyzywać…

– czytamy w opisie.

Edyta postanowił sprawdzić opiekunkę w mediach społecznościowych. Dowiedziała się wielu ciekawych informacji na temat Pani Agnieszki.

Edyta Pazura tańczy wokół wanienki Rity! Córeczka wyraźnie rozbawiona

Gdy weszłam na FB Pani Agnieszki (Krystyny) zaczęłam się zastanawiać czemu agencje nie sprawdzają choćby nawet profili społecznościowych potencjalnych kandydatek… Z premedytacją publikuje wizerunek oraz imię i nazwisko tej Pani, bo ciarki mnie przechodzą jak pomyśle, że kiedyś jakieś dziecko może trafić pod jej opiekę

– napisała Pazura.

Po jednej niemiłej sytuacji z agencją niań Edyta postanowiła małą Ritę zapisać do żłobka.

Wyświetl ten post na Instagramie.

W końcu zaczęłam się rozglądać za opieką nad Ritką. Wszystko spoczywa na moich barkach i naprawdę potrzebuje 4-5 godzin dziennie żeby móc w spokoju popracować. Przyszła Pani Krystyna, która nazywała się Agnieszką. Za pośrednictwem agencji, ze świetnymi ponoć referencjami. Pani Agnieszka jest po teatrologii na UJ- wiec pomyślałam „idealnie.” Bardzo grzeczna, uprzejma. Umówiłyśmy się na poniedziałek na 9.00. O 8.50 owego dnia dostałam telefon... Pani Agnieszka nie przyjdzie do pracy bo ciocia złamała nogę i pojawi się w pracy dopiero w środę: najpierw owe złamanie stało się w piątek, później w sobotę, a końcowa wersja wskazywała na niedziele godz. 22.00. Tyle wersji na raz, że nie wiedziałam co już jest prawdą, więc podziękowałam za współpracę. Poczułam się jak w gimnazjum kiedy to moje koleżanki po raz dziesiąty uśmiercały babcie w celu usprawiedliwienia swojej nieobecności na lekcjach. Na moje szczęście w ludziach niezmiernie cenię sobie szczerość. Oczywiście telefonu do mnie tez przez cały weekend Pani Agnieszka nie znalazła...Od razu po powiadomieniu potencjonalnej niani przez agencję, że jednak nie podejmiemy się współpracy, dostałam szereg SMS-ów . Finalnie opieka nad ciocią się szybko znalazła i może pojawić się jeszcze w poniedziałek w pracy... cud... Po kilku dniach otrzymałam kolejne smsy: wyzwiska, groźby- dlatego że miałam czelność nie odpisać na jej smsy...Natychmiast przesłałam wiadomości do agencji która poleciła Panią Agnieszkę. Pani Monika, która ją rekrutowała, również wysłała wiadomość o zaprzestaniu pisania do mnie wyzwisk - ale jak widać Pani magister teatrologii jest dumna z tego co zrobiła i na dodatek napisała, że mogę jej kolokwialnie „skoczyć”. Okazało się, że brak mojej odpowiedzi na jej smsy, był wystarczającym argumentem aby mnie wyzywać... Gdy weszłam na FB Pani Agnieszki (Krystyny) zaczęłam się zastanawiać czemu agencje nie sprawdzają choćby nawet profili społecznościowych potencjalnych kandydatek... Z premedytacją publikuje wizerunek oraz imię i nazwisko tej Pani, bo ciarki mnie przechodzą jak pomyśle, że kiedyś jakieś dziecko może trafić pod jej opiekę. P.S. Poszukam jednak dobrego żłobka...

Post udostępniony przez Edyta Pazura- Maybe Baby (@edyta_pazura)

Edyta Pazura